wtorek, 20 września 2016

Reroot - po raz pierwszy

Początek przygody

Kiedy na nowo odżyła moja miłość do Barbiowatych, przeglądając strony internetowe i blogi natknęłam się na filmy i opisy jak można lalkom podarować nowe życie poprzez reroot i repainting. Pomyślałam sobie, że fajnie byłoby uratować jakiegoś zapomnianego bidoka i nadać mu nowy wygląd. Dojrzewało to we mnie kilka miesięcy... bo nie wiedziałam jak się dokładnie za to zabrać i skąd wziąć włosy. Podchodziłam do tego trochę jak kot do jeża ;) - chciałabym ale się boję. Nawet kupiłam na placu jakąś brudną, łysą bidulkę za 5zł i chwilę trzymałam ją w szafie.
W międzyczasie poznałam miłą panią, u której kupowałam stare butki dla Barbie, pani „Rubinowy Dom”, i tak zaczęłyśmy sobie rozmawiać na gg i wzajemnie nakręcać się do działania. Kupiłyśmy igły... jak się okazało moje były za grube, wystarczyła najdłuższa igła ze zwykłego przybornika :D znalazłyśmy sklep internetowy gdzie można było zamówić włosy tak na spróbowanie, a potem wynalazłam, moim zdaniem najlepszy tutorial o rutowaniu, który przygotowała na swoim blogu Fleurdolls. Jeśli ktoś chce zacząć zabawę z rerootem a jeszcze nie trafił na ten blog, to serdecznie polecam!

No i się zaczęło. :)

Fleurdolls opisywała różne rodzaje włosów, nylon, saran, polypropylene i kanekalon. Pomysłowe osoby używają również wełny albo runa owczego. Przy czym nylon opisała jako najwygodniejszy do pracy dla początkujących. Niestety nie znalazłam takich, kupiłam włosy, które nazywały się Pilot, od nazwy firmy produkującej m.in. długopisy i która zajęła się również produkcją włókien. :)
Moje włosy skusiły mnie tym, że były jasnozielone a po ochłodzeniu miały zmienić kolor na ciemnozielone (tak też się dzieje, ale trzeba lalkę wsadzić na chwilę do lodówki) :) Muszę powiedzieć, że były bardzo wygodne do pracy. Gładkie, błyszczące, łatwo wiązały się supełki, a potem dobrze poddawały się układaniu. Planuję kupić jeszcze białe „piloty”, które świecą w nocy ;)
Wybrałam metodę supełkową, choć podobno bardziej pracochłonna, wydaje mi się bardziej solidna, i mogę być 100%, że włoski mi nie wyjdą, no chyba, że kiedyś włosy skruszeją ze starości, aaaale kiedy by to miało nastapić ;)

Tak więc wyszorowałam lalę, ściągnęłam główkę, i zrobiłam jeden błąd. ;) Miałam w planie spróbować swoich sił również w malowaniu oczu czego nigdy nie robiłam, i tym razem się nie udało. Nie zmyłam od razu firmowych oczek, i lalka cały czas na mnie patrzyła kiedy nad nią pracowałam, a kiedy skończyłam, nabrała swojego charakteru i nie byłam w stanie zmyć już oczu, bo to trochę tak jakby zabrać komuś duszę... Na koniec moja córka zapowiedziała, że zabiera lalkę do swojej kolekcji, nie było dyskusji ;) Umówiłyśmy się, że następna lalka, którą zrobię będzie już moja (...i od razu zmyję jej oczy) ;).

 
Tak wyglądała ochotniczka - trupek Jai od Simby :)

Niezbędnik rerootowicza

Pomalutku do przodu...

    
...i jest! ...po tygodniu wieczornego dłubania... Ale coś by tu jeszcze...

Jeszcze na lokówki i do wrzątku :)
Włoski zostały w lokówkach dopóki same nie wyschły, ale ciężko było mi czekać do następnego dnia, żeby zobaczyć efekt. Ciągle zaglądałam i ruszałam, ale chyba się udało.?

  

Przede mną główka My Scene :)

18 komentarzy:

  1. Jak bym Cie nie znała to bym NIGDY nie uwierzyła, że robiłaś to pierwszy raz !!! Reroot jak spod ręki profesjonalisty.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak dla mnie efekt końcowy jest bardzo ładny. Też kiedyś próbowałam robić reroot jednak nic z tego nie wyszło.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki za odwiedziny :)
    A czemu reroot nie wyszedł? Brakło Ci cierpliwości czy włosy były nie wygodne do roboty?
    Mnie się podoba takie dłubanie. Teraz walczę z myscenką ale włosy mam okropne i nie wiele wolnego czasu...więc dłubię od wakacji. Póki co straszne czupiradło wychodzi, nie wiem jak to potem okiełznam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wszywanie włosów to prawie jak medytacja ;)
    A gdzie zdobywałaś włosy? Chciałabym gdzieś kupić blond i ciemny brąz, ale nie mam odwagi robić zakupy w zagranicznych sklepach :/

    OdpowiedzUsuń
  5. O ja Cię!!!! Coś wspaniałego! Teraz lala wygląda nieziemsko:) ja próbowałam na swojej pannie nauki wszywania na kordonku ale do dzisiaj ( mija już rok) nie mogę skończyć. Twój reroot jest mistrzowski; serdecznie pozdrawiam:))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielkie dzięki za miłe słowa :)
      Kordonek to chyba nie za wygodny materiał na pierwszy raz? Nie plątał się? Ja kupiłam te zielonkawe włoski w tym sklepie, np. takie jak w linku, i były bardzo fajne do wszywania. Jeżeli chciałabyś jeszcze popróbować, to zachęcam. Jeden motek wystarcza na takie długie włoski, jak u Jai. http://magfactory.eu/index.php?id_product=232&controller=product&id_lang=2
      Za parę dni, jak zdobędę się na skończenie myscenki, to pokażę jakie mi czupiradło wyszło ;)

      Usuń
  6. bardzo lubię ten pysiałek-
    a w Twojej wersji wymiata!
    teraz będę wypatrywać fotki
    po wyjęciu z zamrażalnika :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Chyba zrobię zdjęcie w lodówce, bo po wyjęciu szybko włoski wracają do koloru wyjściowego :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Fantastycznie wyszła :) gratuluję !!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! :) Wciąż brakuje mi czasu, żeby myscenkę skończyć :/

      Usuń
  9. Chcę się zabrać za reroot dla lalki ale mam jeden problem. Nie wiem jaką igłę wybrać, czy jest jakaś grubość/długość, która jest do tego najlepsza?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Igła do rerootu supełkowego, taka jak widać na zdjęciu u góry, w sumie zwykła,tylko musi być dłuższa od główki, żeby można było ją łapać i przeciągać. Musi być jak najcieńsza, żeby nie rozpychać dziurek w głowie, i powinna mieć duże uszko, żeby można było przeciągnąć kępkę włosów. Wszystko na zasadzie prób błędów. :) W razie problemów, pisz.:)

      Usuń