czwartek, 22 grudnia 2016

Wesołych Świąt - Merry Christmas :)


Kochani, 
składam Wam najserdeczniejsze życzenia
zdrowych i spokojnych Świąt Bożego Narodzenia,
w gronie rodziny i najbliższych.
Żebyście znaleźli wymarzone prezenty pod choinką,
a za oknem trochę nastrojowego śniegu. :)
Wszystkiego najlepszego!

Dear Friends,
May you and your loved ones
be blessed with joy, love, peace and happiness
Merry Christmas!


środa, 14 grudnia 2016

Sun Set Malibu Barbie (1971-76)

Po krótkiej przerwie spowodowanej Pikusiowymi chorobami a co za tym idzie brakiem czasu, przedstawiam dziś moją Barbie Malibu, aby zakończyć temat mojej małej Malibu Serii. :)

Barbie Malibu produkowana była w latach 1971-72 w Japonii, następnie w 1973 roku w Taiwanie, a w latach 1974-75 w Korei. Posiadała długie jasno blond włosy, najpierw niebieski kostium, do tego okulary przeciwsłoneczne i ręcznik, później już tylko różowy kostium kąpielowy bez dodatków. 
Lalka ta była tak popularna, że stworzono dla niej serię z przyjaciółmi Malibu oraz z rodziną Malibu.
Czyż one nie są słodkie? Każda jest zupełnie inna.
Chciałabym aby obok nich stała jeszcze PJ Malibu, brakuje tutaj jej słodyczy :)
zdjęcie PJ zapożyczone z internetu

Moja Barbie pochodzi z lat 74-75, wyprodukowana już w Korei. 
Posiada sygnaturę na pośladku: 1966 MATTEL INC. U.S. PATENTED U.S. PAT. PEND. MADE IN KOREA
Ma ciekawy wyraz twarzy, head mold zapożyczony od Stacey.  Jak dla mnie szwecka zawodniczka jak nic ;) W dotyku jest masywniejsza niż pozostałe. (Najbardziej delikatna wydaje się Christie.) Barbie posiada jakby grubsze ramiona i nogi, szczególnie w łydkach i kostkach. Ciałko TNT skręt w pasie lekko po skosie.
 


środa, 30 listopada 2016

Moja pierwsza peruka (wig) :)

Od razu na początku przepraszam za jakość zdjęć, ale to ostatnio jakaś zmora jest...odkąd przyszła jesień a teraz nawet zima, nijak nie potrafię zrobić ładnego zdjęcia... A te pierwsze to już w ogóle wieczorne i bez lampy, bo światło za mocno odbijało się we włosach. :(

Aleee do rzeczy. :)
Ze trzy tygodnie temu dostałam od Magdy Livkę. :) Dokładnie to została mi ona pożyczona na rok albo dwa, jak to Magda powiedziała, bo w sumie to nie czuje do niej większego sentymentu. Agnieszka (z Rubinowego Domu) napisała do niej, że spodobały mi się Livki ze względu na szklane oczy i chciałam sobie pomacać, więc Magda postanowiła mi ją pożyczyć ;) Zostałam potraktowana z zaskoczenia ;) Luuubię takie niespodziewanki. Obu dziewczynom za to bardzo dziękuję :-***

Livka jest bardzo ładną lalą, choć w blond peruce wygląda ozięble 
i trochę nie w humorze. 
Ta peruka jeździła jej na główce w tą i z powrotem aż wreszcie nie wytrzymałam i pomyślałam, że trzeba nauczyć się robić swoje peruki!

Przejrzałam kilka tutoriali i połączyłam je w jedną całość. Podejrzewam, że sporo z Was wie jak się robi peruczki, ale w skrócie napiszę, jak ja się za to zabrałam, bo sposobów jest wiele.

Jako że nie mam jeszcze w swoich zasobach włosów do peruk, które są zabezpieczone ściegiem z jednej strony, postanowiłam kupić perukę dla ludzi w chińskim markecie za 9 zł. Odprułam wszystkie pasma włosów i zostawiłam sam czepek. Ale mam teraz kłaczków :D
Do głowy lalki dopasowałam gumkę, którą później zszyłam. Nałożyłam na łepek materiał z czepka na wierzch dałam gumkę i zszyłam razem. Resztę materiału wystającego spod gumki obcięłam. Czepek wywróciłam na drugą stronę, nałożyłam z powrotem na główkę i zaczęłam doszywać na około włoski. Kiedy już dotarłam do samej góry i zostało malutkie, puste kółeczko, wzięłam pasmo włosów i zrobiłam niewielki rulonik pasujący do pustego miejsca na czepku.

Przeszyłam go mocno aby się nie rozpadł. Rulonik doszyłam do peruki. Kiedy peruka była już kompletna i Liv wyglądała jak kuzyn z rodziny Adamsów ściągnęłam ją z główki, nałożyłam na stojak dla MH (bo nie wiem jak główka Liv zachowuje się w wrzątku), rozłożyłam równo włosy, związałam lekko gumką, żeby nie sterczały i zlałam wrzątkiem.
 

Mokrą perukę nałożyłam znowu na główkę, lalkę przywiązałam do stojaka aby stała stabilnie i zabrałam się za robienie grzywki. Powiem tak, jak nie macie w domu ostrych nożyczek, to nie bierzcie się za przycinanie włosów :D
Matko, trzy pary nożyczek i wszystkie do kitu. Dobrze, że przycinałam włosy na trzy razy, żeby się nie okazało, że po pierwszym cięciu peruka nadaje się do śmieci.... ile się naskubałam i narównałam to moje ;) no i wyszło...a jak? ;) Jak dla mnie Liv nabrała subtelności :) a mnie się spodobała taka zabawa. :)

I na koniec ustawienie modelek oraz wykonanie zdjęcia autorstwa mojej pięcioletniej córci :)

środa, 23 listopada 2016

"Spiel mit Barbie" - Stacey Malibu

Dziś pragnę przedstawić moją nową dziewczynkę, która zawitała do mnie kilka dni temu.
Spiel mit Barbie, tak nazywa się niemiecka wersja Malibu Stacey. Barbie pochodzi z 1977-78ego roku. I tak naprawdę nie wiem nic więcej na jej temat ;) Trudno znaleźć o niej jakieś konkretne informacje. Na pupie znajduje się sygnatura: (C) MATTEL 1966 PHILIPPINES
Muszę powiedzieć, że jest to jedna z nielicznych lalek, która bardziej podoba mi się na żywo niż na zdjęciach, zazwyczaj bywa odwrotnie :)
 
Spiel mit Barbie ma takie samo ciałko jak Malibu Christie, tak samo skierowane dłonie, oraz w porównaniu do innych lalek tak samo małą, twardą główkę. Oj nie dałoby się rerootu zrobić. :)
Jak dla mnie, posiada skandynawską urodę i idealnie pasuje do kompletu z Malibu Barbie. Choć ciałko ma normalny odcień to buźka jest mocno opalona a do tego ma wielkie rumieńce. Porównując na zdjęciach (bo jeszcze nie posiadam) z buźką Stacey, wcale nie wydaje mi się taka podobna. Stacey ma mniej przymróżone oczka i zupełnie inaczej wymalowany uśmiech, nie wspomnę o karnacji. No ale może mold ten sam, aż tak się nie znam. ;)
 Chyba zacznę robić zdjęcia telefonem (po lewej) bo aparatem nijak mi ostatnio nie wychodzi... za co przepraszam.
 




piątek, 18 listopada 2016

Malibu Christie

Dziś pora wrócić do mojej małej kolekcyjki. :) Przedstawiam kolejnego słodziaka, jednego z bardziej ulubionych: Malibu Christie.
Christie była pierwszą czarną przyjaciółką Barbie, która powstała w 1968 roku. Między 1968 a 1976 rokiem wyprodukowane były cztery wersje: Talking Christie (1968-72), Twist'n Turn (1970-72), Live Action (1971-72) oraz Sunset Malibu (1973-76).

Niby ciałka wszystkie lalki z lat 70tych mają takie same, Christie jednak wygląda wyjątkowo smukło :)

Moja Christie jest dla mnie trochę nieodgadniona, ponieważ, posiada na pupie sygnaturę niepasującą do Sunset Malibu: (C)Mattel. Inc. 1966 Philippines, posiada delikatniejszy makijaż – cieńsze czarne kreseczki na górnej powiece, a także dłonie skierowane do przodu, co jest charakterystyczne dla lalek z drugiej połowy lat 70tych.

 
 
Ale i tak cieszy mnie przeogromnie, że jest ze mną. :)
Ciekawa historia się z tym łączy. Pani od której kupowałam moją NN, miała Malibu w swojej kolekcji. Kiedy zobaczyłam ją na zdjęciach, serce mi mocniej zabiło i zapytałam czy też chce ją sprzedać. Pani napisała, że nie jest na sprzedaż. Po kilku miesiącach dostałam wiadomość, czy nie chcę kupić Christie ponieważ ma zamiar ją sprzedać. Kiedy jednak dowiedziałam się, jaka jest cena,
z bólem serca musiałam odmówić. Zdążyłam już o niej zapomnieć, kiedy zobaczyłam, że pani wystawiła Krystynę na allegro do licytacji. Łamałam się kilka dni czy zalicytować, aż wreszcie bez przekonania spróbowałam. Jak się spodziewałam, szybko zostałam przelicytowana i odpuściłam. Po raz drugi się z nią pożegnałam. Za kilka dni pani do mnie napisała, czy nie chciałabym jednak kupić lalki za moją cenę, ponieważ osoba, która wygrała licytację zrezygnowała. 
I tak Christie Malibu po długich miesiącach dotarła do mnie i cieszy moje oczy stojąc przy biurku z innymi słodziakami. :) 
Brakuje mi do szczęścia PJ Malibu :]

 

poniedziałek, 14 listopada 2016

My(Pink)Scene :) cz.2- repaint

No i stało się... 
Na początku, dziękuję Ulli za pomoc w doborze  brakujących materiałów i nie tylko. :) 
Dla niej malowanie buziek to relax, a dla mnie ten pierwszy raz to była droga przez mękę. :D
Spociłam się z nerwów jak mysz. Wiem już, że nie mam odpowiednich odcieni różu, że mam pastele to kitu, bo albo nie chcą siadać albo jak siądą to już się nie da niczym usunąć, nawet zmywaczem do paznokci. Wiem, że podkreślenia białą kredką jeśli są za delikatne, to znikają pod lakierem. Wiem też, że moje okulary są za słabe i nie mogę robić przy sztucznym świetle bo nie widzę :D Wiem również, że ogólnie długa droga przede mną, między innymi muszę poprawić symetrię i wypracować jakiś styl, bo ten był na chybił trafił ;))) Ale pocieszam się, że to pierwszy raz, i za każdym następnym będzie lepiej. :) Chciałabym jeszcze do całości dorobić baletki wiązane pod same kolana. Mam nadzieję, że bardzo tragicznie nie wyszło? 
Przepraszam za jakość zdjęć, ale pogoda nas nie rozpieszcza, przez cały dzień jest ciemno jakby się wieczór zbliżał. 
Tak więc... zapraszam do obejrzenia wyniku mojej pracy... ;)

 

Czy ma ktoś jakieś trupki na zbyciu? ;)

wtorek, 8 listopada 2016

My(Pink)Scene :) cz.1- reroot

W lipcu dostałam od Agnieszki z Rubinowego Domu Scenkę i Dyrektor Krewnicką z MH w celach rozpoznawczo-edukacyjnych :) Na warsztat pierwsza poszła MS.
Postanowiłam, że podaruję jej nowe, różowe włoski i nową buźkę. Będzie to mój drugi reroot i pierwszy repaint. Za włoski wzięłam się pod koniec lipca. Robiłam.., tydzień przerwy...i robiłam..., i tydzień przerwy... i wzięłam na urlop na Mazury i w wolnej chwili też robiłam...
 
Robiłam jak Arkę... włoski jak siano, nie wiem co mnie podkusiło na nie... popsułam kilka blaszek do nawlekania igieł... i wreszcie jakoś we wrześniu skończyłam. Ale to dopiero wymieniłam kłaczki, a co dalej? A dalej znowu przerwa... z jednej strony byłam zła, że nie mogę się zabrać bo tak bardzo chciałam już skończyć a z drugiej strony wreszcie do mnie dotarło o co chodzi. Otóż tak długo zwlekałam z tym rerootem bo po prostu bałam się zabrać za malowanie buźki :D Wreszcie nadeszła pora aby przyznać się przed sobą, że się boję, zepsuć lalkę ;)))
 
Okropnie te włoski wyszły, jeszcze bardziej zaczęłam się bać. No ale parę dni temu wzięłam się wreszcie w garść i postanowiłam zakończyć wreszcie część pierwszą czyli reroot i przejść z fazy "różowego trolla" do fazy "hmm, wygląda interesująco" ;)
Na próbę nawinęłam włoski z tyłu główki na trzy lokówki z rurek do picia i potraktowałam wrzątkiem. Wyszło ciekawie. Zaczęłam kręcić i moczyć, aż wyszło coś rodem z Matrixa... :]
Poobcinałam źle ułożone, strzępiaste końcówki włosów, porozkładałam każdą sprężynkę na dwie części zostawiając tylko z przodu nierozłożone, bo jeszcze nie mam pomysłu na ciąg dalszy, czesać pewnie będę na samym końcu... i tak oto udało mi się wreszcie wczoraj zakończyć temat rerootu Pink Scenki :D Mam nadzieję, że odważę się jeszcze przed tymi świętami pomalować twarzyczkę ;)
 
Hmm... jak dla mnie wygląda interesująco ;)

piątek, 4 listopada 2016

Midge 1963-1967

Dziś, przedłikendowo i z powodu braku chęci do pracy postanowiłam zrobić kilka zdjęć i przedstawić moją przesłodką pieguskę Midge :)
 
Prawdopodobnie powstała ok. 1964-65 roku. Posiada sygnaturę na pośladku: Midge (c)1962 Barbie (c)1958 MATTEL INC. PATENTED (a słowo Patented dodano do sygnatur Midge w 1964 roku).
Ma jeszcze proste niezginane nogi i fryzurkę jak American Girl Midge z 1965 roku. Włoski posiadają ciekawy kolor, który określiłabym jako popielaty brąz, a usta są bardzo jasne, prawie białe.

   

Normalnie dziewczyny z prostymi nogami (SL-straight leg), miały fryzurki z loczkiem, kolor włosów: tycjan, blond i ciemny brąz, a usta koralowe. Były też rzadsze wersje bez piegów lub z zaznaczonymi ząbkami. Posiadały dwuczęściowe kostiumy kąpielowe oraz szpileczki bez palców. Kolor kostiumu zależał od koloru włosów.

Dziewczyny ze zginanymi nogami, znane jako American Girl Midge posiadały fryzurki jak moja „na pazia” również w trzech kolorach i z koralowymi ustami. Posiadały jednoczęściowy kostium w kolorowe paski oraz turkusową wstążkę we włosach oraz szpileczki bez palców.

Tak patrzę na moją Pysię jaka jest wyjątkowa. Posiada trochę z prostonogich i trochę z miękkonogich ;) ale z kolorem włosków i ust pasuje tylko do siebie :)
 
Uwielbiam te profilowane łydki u lalek z prostymi nogami z lat 60tych.