poniedziałek, 31 lipca 2017

Monsterki na wakacjach :)

Witajcie,
dojechaliśmy szczęśliwie. :) Przywitała nas piękna pogoda, choć dziś już popadało i poburzyło, to jest szansa, że zaraz wyjdzie słoneczko.
Jechaliśmy z Krakowa do Pasymia 8 i pół godziny, Karolinka trochę się nudziła, a Draculaura rozmarzona wyglądała przez okno.
Clawd z ciekawością przyglądał się jak tata Karolinki prowadzi samochód.
Po długiej podróży trzeba było się rozpakować. Clawd bidulek nawet slipek ze sobą nie wziął żeby mieć na plażę, za to Draculaura pożyczyła od przyjaciółek sporo ubranek na wakacje ;) Dziewczyny dawały co mogły, spodnie, buty, okulary, kostium... a Clawd musi teraz to wszystko nosić. :)
Ach ta miłość... i schody ;)
Na szczęście już nie daleko do celu. Będzie można usiąść, odpocząć i coś przekąsić. :)
Ach jaka ulga! Świerze bułeczki, owoce, herbatka. 
Wakacje uznajemy za rozpoczęte!
Po powitalnym posiłku najwyższa pora wskoczyć w jakieś wygodniejsze ciuszki i leniuchować. 
Biedny Clawd, zrzucił z siebie chociaż jedną warstwę odzienia :)
Jest wspaniale :)
A pod koniec dnia Clawd i Draculaura udali się na pomost aby delektować się romantycznym widokiem. :)
Pozdrawiamy! :)


piątek, 28 lipca 2017

Wyjazd na urlop :)

Jeeeju, wreszcie się doczekałam wyjazdu. Zdążyłam z całą robotą, pożegnałam zleceniodawców i zabieram się za pakowanie.
Jutro wyjeżdżamy! Na nasze ukochane Mazury! :) I jak pogoda dopisze to nie wracamy do 20ego sierpnia. :)) Zabieramy rowery, dmuchane materace i motylki do pływania, pożyczyczymy łódkę od znajomych i wreszcie będziemy okrutnie ale czynnie leniuchować.... mam nadzieję, że popuści mnie całomiesięczny nerwowy ból brzucha i wreszcie dychnę.
A takie wspaniałe zdjęcie dostałam na pożegnanie, od mojej Cudownej Pani Kasi od stałych zleceń:
I tak właśnie jutro będę wyglądać od razu po przebudzeniu ;)
Jak będzie troszkę czasu to relację z urlopu będzie zdawać Draculaura i Clawd Wolf, bo postanowili zabrać się razem z nami ;) Myślałam, że namówię, którąś staruszkę, ale one jakoś nie mają ochoty na aktywny urlop, więc niech bawią się młodzi :)
Tym czasem ściskam Wszystkich Was bardzo mocno, i do przeczytania niebawem :-*


środa, 19 lipca 2017

Regał marzeń :)

Wreszcie doczekałam się miejsca dla naszych laleczek!
Poszłam w sobotę do "Juska" i wróciłam z regałem, tzn. mąż wrócił z regałem a ja z nimi ;) bo sama nie dałabym rady przytarmosić 17kg ze sklepu i na czwarte piętro. Ale udało się i w pół godziny od wejścia do mieszkania regał stanął zamieszkały z góry do dołu. :)
Wcześniej lalki otaczały mnie z prawej i z lewej, były wszędzie, a teraz kiedy mają swoje miejsce, jest mi strasznie pusto, i trudno się przyzwyczaić. :) Zostawiłam jedynie kilka sztuk na biurku, bo jednak wzrok musi odpoczywać na czymś przyjemnym podczas ciężkiej pracy przy komputerze ;)

Tak więc chciałam pochwalić się meblem pełnym naszych (moich i córci) skarbów, ale jak zwykle mój aparat nie chce działać jak bym sobie tego życzyła, a może to ja jestem prze-kiepskim fotopstrykiem (to bardziej prawdopodobne) i wyszło jak zawsze. Światło do kitu i ostrość jak cię mogę... 
Ufam jednak, iż Wasze wyczulone i doświadczone oko zauważy to i owo ;) 
Tyle mojego... prócz Guliope ;) a reszta na biurku.

Baletnicę po lewej Karolinka dostała w zeszłym roku z okazji występów na zakończenie zajęć z baletu (ja czekam na okazję aby zdobyć swoją wymarzoną baletnicę z 76ego). Po prawej, ostatni prezent od znajomej - Draculaura, czeka na nogę, dłoń już dostała ;) Siedząca złota łania Gilda miała być moja do metamorfozy, ale Pikuś ją wyszperał i zakochał się w niej po uszy. :) 
- Chciaaaałam bym taaaką... 
- No to weź ją sobie, ech... 
- Ale ja nie chcę jej pożyczać, żebyś potem ją przemalowała, chciałabym mieć swoją, a Ty swoją.
- No weź ją, jest Twoja :)
- Ale nie będziesz jej przemalowywać??? 
- Nie, nie będę, znajdę sobie inną :) 
- Hurraaaa!!!"

A tutaj całą ostrość i uwagę ściąga Clawd Wolf, który przybył do nas z Draculaurą bez nogi, mamy już całe rodzeństwo Wolfów :] W tle nieostro widać małą kolekcję szklanookich, powinien zasiąść tam jeszcze chłopak Livek, ale póki co czeka w szafie na dobry moment ;)

I tyle naszego szczęścia. Nie ma go dużo, ale mam nadzieję, że Wam przypadnie do gustu, mimo kiepskich zdjęć.



środa, 12 lipca 2017

Skooter 1965-68

Dzisiaj przedstawię Wam mojego mega słodziaka Skooter :) przyjaciółkę Skipper. Produkowana była w wersji z prostymi nogami i zginanymi, jako blondynka, brunetka i rudzielec. Muszę powiedzieć, że ruda kita jest najwdzięczniejsza i najweselszana i jestem przeszczęśliwa, że taka mi się trafiła. 
Moja Skooter pochodzi z roku 1965ego i ma proste nóżki, rude włoski, brązowe oczka (co uwielbiam w starszych lalkach) i ciemniejszą karnację. Sygnatura na pośladku: ©1963/Mattel, Inc.

Uśmiechnięta, piegowata mordka stoi na biurku koło monitora i sprawia, że jak na nią patrzę to sama zaczynam się uśmiechać. :) Kumpelka Skipper stoi koło niej, ale zawsze jest zamyślona i jakaś taka  nieufnie przyczajona.

Zazdroszcząc Wam pięknych zdjęć plenerowych postanowiłam tym razem wyjść chociaż na balkon.

Światło było jakieś takie... a ja nie jestem dobra w robieniu zdjęć, więc wróciłam do domu i pomyślałam sobie, że przecież mam trochę zieleni na parapetach, pozostałej po dawnym hobby. :) Tak więc zapraszam na małą sesję Skooter i Dendrobium Mobile, które pierwszy raz zakwitło w moim domu odkąd mam je 3 lata. Storczyk chyba ma świadomość, że jest piękny ponieważ robił wszystko, żeby Skooter wyszła niewyraźnie, za co bardzo przepraszam ;)
Nie ma to jak wygodne gniazdko pod palmą.

Mmm... paprotka też może być. :)

I jeszcze na koniec trochę Dendrobium, bo strasznie chce się pokazać, i w sumie to mu się nie dziwię. :)

 Pozdrawiam i życzę miłego letniego dnia!

wtorek, 4 lipca 2017

Wendy -> Bild Lilli

Witajcie, 
dziś będzie na szybko bo "mało casu kruca bomba, mało casu" ;) Ale muszę parę słów napisać i pokazać kilka zdjęć choćby z telefonu.
Otóż dotarła do mnie dziś hybryda, która cieszy mnie przeogromnie. :) Główka starej Wendy od Unidy połączona ze starym ciałkiem Barbie (po sygnaturze wnioskuję, że jest z pierwszej połowy lat 60tych) biedna, z obciętymi włosami, startym makijażem i aż klejąca się od brudu. 
 
 
Ktoś by zapytał, a po co mi taki szmelc? Ano, zapragnęłam zrobić sobie swoją własną Bild Lilli, a ona jest idealnym materiałem. Ma bardzo dobrze skopiowany kształt buzi, dobrze zaznaczoną linię gdzie powinny kończyć się włosy, różni się może jedynie dziurkami w nosie i brakiem wmoldowanych kolczyków, a kształt ciałka od starej Barbie jest dopełnieniem całości. :)
(zdjęcie Bild Lilli zapożyczone z internetu)

Zamówiłam sobie z Chinlandii włoski w możliwie najbardziej podobnym odcieniu blondu i pod koniec wakacji planuję wziąć się za zmianę wizerunku mojej Wendobarbie :) Mam nadzieję, że uda mi się zrobić klona (prawie?) doskonałego ;) 
A jak nie? To będę miała ciałko dla jakiejś wintażowej Barbiowej główki, którą  kiedyś nabędę. :)