Chciałam Wam dziś pokazać mojego "nowego" starego klonika, któremu chcę podarować nowe życie.
Zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia. Choć życie tej lali nie oszczędzało, to jej delikatny uśmiech spowodował, że musiałam ją mieć.
Ciałko wydmuszkowe, mocno zmarnowane... z przykrótkimi jak dla mnie rączkami, jakaś małoletnia paskuda ćwiczyła na nim voodoo :(
Niestety nie potrafię określić kim jest. Na pleckach i na główce tylko Made in Hong Kong, a takiej buźki w internecie nie spotkałam choć makijaż i kształt główki jest bardzo popularny w latach 60tych.
Ciekawe przedmattelowskie rozwiązanie mocowania głowy- kulka z badylkiem (brakuje tylko kotwiczki). :)
No i ten pyszczek, taki śliczny, subtelny, jakby lala uśmiechała się do siebie w myślach. Taka mała plastikowa Mona Lisa. :)
Nie wiem czy uda mi się znaleźć dla niej nowe ciałko, żeby dopasować do tak dużego otworu w głowie, ale na pewno dostanie ode mnie nowe włoski, świeży makijaż i ubranko. :) To tylko kwestia czasu.
Już przymierzamy nowe włoski, w jakim kolorze będzie jej najładniej... a za rogiem weekend. ;)
Pozdrawiam serdecznie! :)
Oj czekam niecierpliwie na efekt metamorfozy :) na pewno będzie z niej prawdziwe cudo :) Też mam parę takich bid czekających na lepsze , nowe życie :)
OdpowiedzUsuńNooo tooo może trzeba je ratować jak wciąż je masz i czekają :)
UsuńJej buzia jest zachwycająca, subtelny uśmiech jest dowodem na to, że jeszcze wierzy w lepsze czasy!
OdpowiedzUsuńBardzo jestem ciekawa jak ją odmienisz :-)
A nie chcę jej zbytnio odmieniać, no może nie zrobię baranka na głowie ;) ale chcę zostawić jej charakter i co najważniejsze uśmiech. :)
Usuńrzeczywiście - masakrycznie potraktowana
OdpowiedzUsuńkobitka - dobrze, że trafiła do Ciebie!!!
Nie wiem jak można tak traktować zabawki... małego dziecka też to nie usprawiedliwia :/ a dzieci takie jacy rodzice :/
UsuńNo to do dzieła, kobietko. Ciekawa jestem, jak ją cudnie przedstawisz.
OdpowiedzUsuńZ takim dopingiem aż chce się robić :)
UsuńJestem pewna, że będzie równie śliczna jak Lili. Całe szczęście pod ubrankiem nie będzie widać tych dziur. Czekam niecierpliwie. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowo. :) Moje dziecko chodzi za mną i prosi, żebym jej Lili zrobiła. :)) Ale ta laleczka zostanie sobą - Mona Lisa von Plastic ;)
UsuńTeż bardzo ciekawa jestem jej zmiany :D
OdpowiedzUsuńJa też ;)
Usuń:-*
Jakże mi się podobają te naburmuszone starodawne pyszczki :-) masz szczęście trafiać na takie panienki, albo inaczej - one mają ogromne szczęście, że trafiają w Twoje łapki. Ja także z ogromną niecierpliwością będę wypatrywać postu o nowym życiu Twojej panny. Jestem przekonana, że zmiany, jakie poczynisz będą oszałamiające. :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję, że tak piszesz. :) Choć nie przewidywałam oszałamiających zmian, teraz będę się bała, żeby jej w ogóle nie sknocić ;))
UsuńW moje łapki wpadło ostatnio 5 kloników w bardzo złym stanie... po wnikliwych przeszukiwaniach internetowych wyszło, że to są prawdopodobnie Petry von Plasty z lat 60tych. Mam nadzieję, że również odzyskają swój wdzięk bo ktoś okropnie je potraktował...
Czekamy z niecierpliwoscia <3
OdpowiedzUsuńOj... zaczynam łapać stresa ;)
UsuńOd razu mówię, że to nie będzie kolejna Bild Lilli. :)
Mała Mona Lisa! Trafne porównanie :) też uważam, że jej buzia jest śliczna. Taka eteryczna. Chętnie zobaczyłabym ją po metamorfozie.
OdpowiedzUsuń