Witajcie, wróciłam z urlopu w niedzielę wieczorem i do tej pory nie mogę dojść do siebie... prawdopodobnie zajmie mi to jakiś miesiąc, jak co roku. :/
Tak bardzo kocham miejsce, gdzie jeździmy co roku, że najpierw czekam z utęsknieniem cały rok, a potem z pękniętym sercem wyjeżdżam stamtąd. Ktoś by powiedział, nie marudź, nie każdy może mieć 3 tygodnie urlopu! Po pierwsze, naprawdę na niego zasłużyłam a po drugie, ile bym tam nie była to zawsze będzie za mało. :)
Wrzucę kilka zdjęć i już na dobre wracam z urlopu (chociaż pracuję od poniedziałku, to i tak myślami jestem gdzie indziej...).
Teraz tylko lalkowanie może mnie uratować. ;)
Tak wygląda nasze kochane jezioro Kalwa, położone między Olsztynem a Szczytnem.
Zdjęcia troszkę przyćmione bo robione z telefonu w słońcu na łódce.
Wiecie, ja nie rozumiem tej Draculaury, takie piękne miejsca, a ona jakby wiecznie niezadowolona ;)
Nawet kiedy z ukochanym skakali po Szczytnieńskich Pofajdokach i jeździli na świni...
...nawet kiedy zażywała kąpieli słonecznych i wodnych... a także poznawała nowych przyjaciół ;)
No cóż, ten typ chyba tak ma. :)
Najwyżej w przyszłym roku kto inny pojedzie z nami na wakacje ;)
Przepraszam za monotematyczne zdjęcia, ale jako że pochodzę z gór, nade wszystko kocham wodę i wszystko co się w niej znajduje :D
Pozdrawiam serdecznie i do tematów lalkowych następnym razem :-*