Przedwczoraj Magda napisała do mnie czy mam czas wieczorem żeby się spotkać. Nooo mam trochę roboty, ale jak tu się nie spotkać, jak po pierwsze będzie na pewno coś do obmacania a po drugie to już się od miesiąca próbujemy umówić. Więc taki „spontan” trzeba koniecznie wykorzystać. :D
No i spotkałyśmy się w restauracji Dworku Białoprądnickiego, (bo mnie najbliżej a Magda samochodem) gdzie białe obrusy i kwiaty na stołach a pani kelnerka przyjmuje zamówienia przy stoliku... Hi hi i się zaczęło... dobrze, że prawie nikogo nie było, a pani kelnerka wciąż miło się uśmiechała ;)
Magda wyciągnęła na początek wielki kaliber czyli Tonnerkę, niejaką Monicę Merrill, to ja swoją malutką świeżo nabytą nieBarbie ballerinkę, o której napiszę następnym razem, bo mnie zauroczyła ;) Następnie Magda przebiła mnie malusieńką jeszcze bardziej świeżo nabytą Pamelką ;) Ja dopiero teraz zobaczyłam na żywo jakie to malusie i słodkie. :) Kiedy nadeszła moja kolej wyłożyłam na stół Kissing Barbie, bo Magda chciała ją pomacać i obejrzeć po tym jak lalka zwiedziła całą Polskę. :) Na to Magda wyłożyła dwie Moxie – Leigh i Tristen. Oj ta czarnulka złapała mnie za serce... jejku jejku...mmm...i takie tam ;)
zdjęcia kiepskiej jakości bo robione moją trzęsącą się ręką ;)
No więc co ja mogłam, wystawiłam Western Barbie i Skipper, którą ostatnio podarowała mi Agnieszka z Rubinowego Domu... muszę tylko wynaleźć jej tożsamość a na pewno o niej napiszę. :)
I tak oto zastawiłyśmy pół stołu, pani kelnerka kursowała i dopytywała wytrwale czy czegoś jeszcze nie chcemy prócz tego co zamówiłyśmy, a panie z drugiego stolika zerkały ukradkiem z ciekawością. Jedna wręcz się zapaliła i to dosłownie...od świeczki... zapach palonych włosów było czuć w całej restauracji ;)))) Dobrze, że nic się nie stało poważniejszego.
Macałyśmy, mlaskałyśmy dwie godziny, ja to nawet wypieków dostałam stara baba ;) i można by tak było bez końca, ale rodziny wzywały. Ja nawet nie zauważyłam jak mąż dzwonił. ;)
Ale było super! I byłoby bardziej super, gdyby więcej osób chciało się spotkać. Mam nadzieję,
że poznamy niebawem jeszcze kogoś z Krakowa.
Obojętne jakie lalki zbieracie, czy jesteście z Krakowa czy przejazdem a może w odwiedziny, dajcie się poznać i spotkajcie się z nami! :)
Ale Wam zazdroszczę !!! Nie omieszkam kiedyś celowo przejeżdżać przez Kraków ;-p Póki co pocieszam się faktem, że trzy z tych panien miałam kiedyś w swoich rękach i macanko ich już było ;-P
OdpowiedzUsuńHe he, coś mi się zdaje , że prędzej ja przyjadę do Gdańska obmacać Twoją nową kolekcję ;-p
UsuńSliczne lale :)A ja tez dopiero niedawno zetknelam sie z Pamelkami... kupowalam dla zaprzyjaznionej kolekcjnerki przepiekne przedstawicielki tego gatunku :)
OdpowiedzUsuńOne są takie milutkie w dotyku, i takie delikatne :) Pamelka, którą oglądałam miała nawet białe rajstopki w kropeczki :)
Usuńfiołkowooka moxianka siedzi u mnie
OdpowiedzUsuńw gościach - to pewnie w dziejach
Szydełeczkowa będą najdłuższe gościny -
ale jako, że widziałaś Ją na żywca -
to mnie świetnie rozumiesz, bo i moje
serce mięknie na widok tych fiojołków :)
Oj rozumiem :) choć nijak nie pasuje do mojej kolekcji to ma coś takiego w sobie...że ech :)
Usuńteoretycznie do mojej też -
Usuńbo już wielkie pt. tonerki
są i nie chcą bez walki oddać
swej pozycji największych bab :D
Ale Moxianny są jakieś 5 cm niższe ;)
UsuńFajne panienki :) Większość z nich już miałam w łapkach to i nie żal, ale spotkania żal :( nie jestem z Krakowa ale może skrzykniemy się w Warszawie i Kraków najedziemy :) I oj działoby się albo może lepiej powiedzieć zadzieje się :)
OdpowiedzUsuńPiękna wizja :] Mam nadzieję, że kiedyś się spełni :)
UsuńLalkarskie szczytowanie zawsze wzbogaca: poznawczo, duchowo, emocjonalnie ;-) Cudne laluchy!
OdpowiedzUsuńCudne dziewczynki
OdpowiedzUsuń